Gdy widzimy w sklepach czy na straganach piękne pomidorki, ogórki, rzodkiewki, sałaty, szczypiorek, truskawki czy rabarbar od razu z uśmiechem witamy wiosnę. Dla wielu z nas jest to zastrzyk energii po zimowym śnie. Spragnieni smaku i zapachu zielonych warzyw z radością pakujemy do torby te wiosenne piękności. Oczywiście myśląc także o tym, że zdrowo nakarmimy naszą rodzinę. Bo przecież to warzywa, których tak dawno nie było na naszych talerzach. Ale czy na pewno? Czy na pewno te „idealne” warzywa, które z daleka się do nas uśmiechają, dokładnie wyczyszczone i lśniące są dobre dla naszego zdrowia?
Na to pytanie odpowiem przekornie: i tak, i nie. Co dobrego mają w sobie nowalijki: - z pewnością zawierają wiele witamin, takich jak: C, A, E, K - zawierają składniki mineralne, takie jak potas, kwas foliowy, magnez, mangan, wapń - zawierają przeciwutleniacze: głownie beta-karoten i likopen - są źródłem błonnika pokarmowego - urozmaicają naszą dietę i uzupełniają braki witamin po długiej zimie - wspomagają odporność organizmu - oczyszczają organizm - mają właściwości odkwaszające - poprawiają trawienie - mają właściwości przeciwnowotworowe Dlaczego z nowalijkami trzeba uważać: - pamiętajmy, że wczesna wiosna to nie jest jeszcze sezon dla tych warzyw - dostają mniej promieni słonecznych, dlatego nie mają tyle wartości odżywczych, co warzywa kupowane w sezonie - są dość drogie - są silnie nawożone - zawierają duże ilości rakotwórczych azotanów, które szczególnie gromadzą się w korzeniach, głąbie i liściach, tak więc najwięcej ich znajdziemy w sałatach i rzodkiewkach - nie są wskazane dla dzieci, kobiet w ciąży i ciężarnych - stosowane nawozy sztuczne często powodują uczulenia, alergie i podrażnienia przewodu pokarmowego Jak widzimy spożywanie młodych warzyw ma swoje korzystne działanie prozdrowotne, ale niesie też pewne zagrożenia. Oczywiście, nie wszystkie nowalijki są podsypywane nawozami sztucznymi. Pamiętajmy, że zawsze możemy wybrać warzywa ekologiczne, gdzie mamy pewność, że nie zostały one potraktowane nawozami chemicznymi. Smak i zapach ekologicznych warzyw także jest inny od tych z konwencjonalnych upraw. Jest bardziej wyrazisty i przyjemny. Jeśli tylko mamy możliwość, zachęcam także do założenia przydomowego lub balkonowego ogródka. W ten sposób na pewno ograniczymy ilość przyjmowanych azotanów. Katarzyna Maciejewska Dietetyk / Edukator Żywieniowy
0 Komentarze
Pewnie nie raz spotkaliście się z opinią, że ziemniaki tuczą, powodują oponkę na brzuchu, nie mają wartości odżywczych i inne nieprawdziwe informacje. Otóż, to nie ziemniaki tuczą, ale tłuste sosy, którymi owe ziemniaki polewamy lub wręcz zalewamy. Tuczą nas oczywiście frytki, placki ziemniaczane, chipsy i inne produkty ziemniaczane smażone na głębokim tłuszczu. Tak naprawdę, same ziemniaki to warzywa lekkostrawne, niskokaloryczne i bogate w wiele składników odżywczych.
Ziemniaki to przede wszystkim źródło węglowodanów złożonych, które dają energię dla organizmu. W połączeniu z białkiem, warzywami i niewielką ilością tłuszczu tworzą dobrze zbilansowany posiłek. Ziemniaki to jedno z ważniejszych źródeł potasu w naszej diecie. Ma on za zadanie obniżanie ciśnienia tętniczego, odkwasza organizm oraz uczestniczy w wielu procesach życiowych. Ziemniaki zawierają także duże ilości witaminy C. Pamiętajmy jednak, że witamina C jest wrażliwa na działanie wysokich temperatur i w dodatku rozpuszcza się w wodzie. Z tego właśnie powodu najlepiej jest gotować ziemniaki w mundurkach, na parze lub wrzucać je bezpośrednio do wrzątku a nie do zimnej wody. Polecam także pieczenie ziemniaków w piekarniku, przez co uchowa się większość witamin. Dodatkowo w ziemniakach znajdziemy także spore ilości wapnia, magnezu, witamin z grupy B, fosforu, molibdenu, chromu, miedzi i selenu. Ostatnio coraz bardziej popularne stają się bataty, czyli tak zwane słodkie ziemniaki. Pochodzą one z Ameryki Południowej, a do Europy trafiły w XV wieku za sprawą wypraw Krzysztofa Kolumba. Są one podłużne i mają kolor pomarańczowy, różowy albo czerwony. W smaku natomiast nieco przypominają marchewkę. Bataty, podobnie jak ziemniaki, mają spore ilość błonnika pokarmowego, węglowodanów złożonych. To, co je wyróżnia, to duża zawartość beta-karotenu, czyli prowitaminy A oraz antocyjanów. Warto wprowadzić ten produkt do naszej kuchni, szczególnie jeśli mamy kłopoty ze wzrokiem, problemy skórne oraz jesteśmy zagrożeni nowotworami. Bataty są bardzo ciekawym i zdrowym produktem, który na pewno ożywi niejedną polską kuchnię! Odmian ziemniaków jest bardzo dużo na rynku. Nieraz można spotkać ziemniaki czerwone. Jest to taka odmiana, która także jest bogatsza w beta-karoten niż tradycyjny żółty ziemniak. Oprócz tego możemy wyróżnić wiele rodzajów ziemniaków, od suchych sałatkowych po te bardziej mokre. Także pamiętajmy, że ziemniaków nie powinniśmy unikać, ale stosując je zamiennie z kaszami, brązowym ryżem, ciemnymi makaronami możemy po nie bez obaw sięgać. Oczywiście, jak zawsze, z umiarem! Katarzyna Maciejewska Dietetyk / Edukator Żywieniowy Z kaszą jest tak, że albo się ją lubi albo nie. Nie można jej trochę lubić, a trochę nie lubić. Niestety spora część z nas nie przepada za kaszą, a dzieje się tak z różnych powodów. Dla niektórych ma nieodpowiedni zapach, dla innych smak, konsystencję, a jeszcze inni przejedli się jej w wojsku… Prawda jest taka, że dzisiaj rodzajów kasz jest bardzo dużo i każda z nich smakuje inaczej. Na rynku mamy dostępne nasze rodzime kasze - takie jak gryczana, jęczmienna wiejska, pęczak, kasza jaglana, manna, orkiszowa, owsiana oraz kasze importowane, takie jak amarantus, komosa ryżowa, kuskus czy bulgur. Na szczęście spożywanie kasz staje się powoli modne. Dlaczego na szczęście? Bo kasze są bardzo zdrowe i odżywcze, czyli pełne różnych składników mineralnych.
A co to właściwie jest kasza? Są to oczyszczone i rozdrobnione ziarna zbóż lub pseudozbóż. W przypadku kasz, ziarna nie są tak mocno rozdrobnione jak na mąkę, toteż mają większą zawartość drogocennej łuski. Przez to kasze są bogate w błonnik, który poprawia procesy trawienne, działając jak szczoteczka na nasze jelita. Najwięcej tego składnika zawierają grube kasze, takie jak gryczana, owsiana i pęczak. Kasze to również doskonałe źródło węglowodanów złożonych, dlatego nadają się w diecie dla cukrzyka i dbającego o linię. Po spożyciu produktów bogatych w błonnik, nie następuje taki szybki wyrzut insuliny w organizmie i nie obserwuje się wahania poziomu glukozy. Kasze to także skarbnica witamin z grupy B, białka, magnezu, potasu, żelaza, cynku, kwasu foliowego, miedzi, manganu, selenu i fosforu. Kasze bardzo dobrze rozgrzewają, dlatego powinniśmy po nie sięgać szczególnie zimą. A dzięki zawartości tylu składników mineralnych, doskonale wzmacniają odporność organizmu. Spośród kasz możemy wyróżnić kasze bezglutenowe, takie jak jaglana, gryczana, kukurydziana, amarantus i quinoa, zwana też komosą ryżową. Te, które na opakowaniu mają umieszczony znak przekreślonego kłoska nadają się także dla chorych na celiakię. Drobne kaszki takie jak manna czy kuskus możemy podawać już niemowlętom. Można wybierać spośród kaszek przeznaczonych dla niemowląt lub wybrać inne drobne kasze z certyfikatem ekologicznym. Są one bezpieczne dla małych dzieci, lekkostrawne i często wzbogacane witaminami. A z biegiem lat powinniśmy drobne kasze zamieniać na te grubsze. Dzięki temu dieta dziecka będzie bardziej urozmaicona i wartościowa. Zaczniemy od kaszy gryczanej, którą możemy spotkać w dwóch postaciach - brązowej prażonej oraz białej niepalonej. Ta druga charakteryzuje się łagodniejszym smakiem i większą zawartością składników mineralnych. Gryka zawiera bardzo dużo błonnika pokarmowego, sporo białka, magnezu, witamin z grupy B oraz krzemu. Dodatkową jej zaletą jest niski indeks glikemiczny, więc bez obaw mogą po nią sięgać diabetycy. Szczególnie polecana dla osób, które cierpią na zaparcia. Jest doskonała do mięs i dań jednogarnkowych. Od wieków znana w Polsce jest także kasza jęczmienna. Ma dużo łagodniejszy smak niż gryczana. Dodajemy ją do zup, dań jednogarnkowych, gołąbków czy potraw mięsnych. Jest dedykowana dla osób, które mają wysoki poziom cholesterolu LDL, bowiem jęczmień zawiera rozpuszczalny błonnik, czyli β-glukan. Hamuje on syntezę cholesterolu oraz zmniejsza wchłanianie glukozy i tłuszczów. Dodatkowo zawiera antyoksydanty, które opóźniają procesy starzenia organizmu. Podobnymi właściwościami cechuje się kasza owsiana. Ona również zawiera β-glukan i poprawia profil lipidowy. Owies ponadto wykazuje właściwości przeciwnowotworowe oraz usprawnia procesy trawienne. Dobrze pasuje do zup mlecznych, dań na słodko, ale także do zagęszczania potraw, placuszków i pulpecików. Od pewnego czasu w sklepach możemy także spotkać kaszę orkiszową. Orkisz to stara odmiana pszenicy, która jest jednak znacznie zdrowsza od tradycyjnej pszenicy. Przede wszystkim kasza orkiszowa zawiera sporo błonnika, białka, witamin z grupy B, a nawet naturalny antybiotyk. Kasza orkiszowa jest lekkostrawna a zawarte w niej składniki łatwoprzyswajalne. Może stanowić bazę do śniadania na ciepło, ale pasuje także do obiadu, do zup oraz dań jednogarnkowych. I teraz okrzyknięta królową kasz - kasza jaglana. Dlaczego zasłużyła na to miano? Jest lekkostrawna, ale zawiera sporo białka, łatwoprzyswajalnego błonnika, witamin z grupy B, krzemu, żelaza, lecytyny. Jako jedyna z kasz ma charakter zasadotwórczy, czyli odkwasza organizm. Ponadto pomaga pozbyć się nadmiaru śluzu, więc jeśli męczy nas katar to sięgnijmy po jaglankę. Kasza jaglana jest na tyle uniwersalna, że możemy z niej przygotować niemal wszystko - od obiadu, przez śniadanie, sałatki aż po desery. Nieco bardziej egzotyczna z kasz to kasza bulgur. Powstaje ona z pszenicy durum. Wywodzi się z tradycyjnej kuchni Bliskiego Wschodu. To źródło potasu, magnezu, fosforu i żelaza. Kasza bulgur nadaje się do sałatek i dań na ciepło. Coraz bardziej popularna staje się także quinoa, czyli komosa ryżowa. Możemy wyróżnić jej 3 odmiany - białą, czarną i czerwoną. Biała wyróżnia się najdelikatniejszym smakiem. Jest to bezglutenowe pseudozboże, które jest doskonałym źródłem białka dla wegetarian. Zawiera także, sporo jak na zboże, korzystnych kwasów tłuszczowych, przede wszystkim omega-3. Dzięki temu regularne spożycie komosy działa ochronnie na układ krążenia. To tylko nieliczne opisane kasze, ale jak widać mają sporo zalet. Jestem przekonana, że każdy z nas znajdzie swoją ulubioną! Kliknij tutaj, aby edytować. Katarzyna Maciejewska Dietetyk / Edukator Żywieniowy Chociaż Boże Narodzenie już za nami, każdy z nas zapewne pamięta smak domowego barszczu z uszkami czy pasztecikiem. Czy od tamtej pory zagościły na Waszym stole buraczki? Jeśli odpowiedź brzmi: NIE, natychmiast musicie to zmienić. Pokażę Wam teraz dlaczego po buraczki powinniśmy sięgać na co dzień, a nie od święta.
Przede wszystkim burakami możemy cieszyć się przez większą cześć roku, bowiem warzywo to doskonale przechowuje się od jesieni aż do wiosny. Bardzo dobrze urozmaica naszą zimową dietę w mikro- i makroelementy, takie jak potas, wapń, żelazo, magnez, a także kwas foliowy, witaminę C i błonnik pokarmowy. Regularne spożywanie buraczków odkwasza organizm, pomaga w usuwaniu toksyn oraz przeciwdziała zaparciom. Dodatkowo dzięki obecności potasu, magnezu i azotanów obniża ciśnienie krwi, poprawia odporność organizmu, chroni przed infekcjami. Okazuje się, że buraczki dobrze sprawdzą się przy infekcji wirusowej. Są pomocne przy katarze, zapaleniu gardła i kaszlu. Buraczki są szczególnie polecane dla osób osłabionych, po ciężkich chorobach oraz cierpiących na anemię, bowiem przyczyniają się do produkcji czerwonych krwinek. Szczególnie zalecane jest picie soku z czerwonych buraczków, a zwłaszcza z kiszonych buraczków. Ten zawiera jeszcze więcej witaminy C i dobrych bakterii probiotycznych. Pamiętajmy, iż żelazo lepiej przyswaja się w obecności właśnie witaminy C. Czerwony barwnik, który zawarty jest w buraczkach - betanina wykazuje działanie przeciwnowotworowe i antyoksydacyjne. Niszczy wolne rodniki, odpowiedzialne za powstawanie wielu chorób. Buraki, co ciekawe, dzięki zawartości azotanów, poprawiają wydolność u sportowców. Są uznawane za naturalny doping. To tylko nieliczne właściwości buraków, ale myślę, że wystarczająco przekonujące aby sięgnąć po barszczyk, sok buraczkowy, pieczone czy gotowane jako dodatek do obiadu. Katarzyna Maciejewska Dietetyk / Edukator Żywieniowy Kolejnymi warzywami, po które bez obaw możemy sięgać zimą są kiełki różnych roślin. Okazuje się, że zawierają one więcej witamin i minerałów, niż dojrzałe warzywa! Kiełki nie bez powodu zaliczane są do grupy superfoods’ów.
Przede wszystkim, podczas kiełkowania nasion zwiększa się ich aktywność enzymatyczna, a co za tym idzie, poziom witamin zwiększa się o 500% i o 30% poziom składników mineralnych. Widać, że jest to istna bomba witamin! Oczywiście poza tym, kiełki są źródłem białka, błonnika, kwasów nukleinowych, chlorofilu i innych przeciwutleniaczy. Kiełki brokuła na przykład zawierają ogromne ilości sulforafanu, który działa przeciwnowotworowo. Okazało się, że kiełki mają 20-30 razy więcej tej substancji niż dojrzałe warzywa. Kiełki lucerny z kolei są dobrym źródłem żelaza i białka, toteż polecane są szczególnie dla wegetarian. Kiełki rzodkiewki natomiast dobrze oczyszczają gardło, dlatego powinno się je spożywać, gdy przechodzimy infekcje. Soczewica jest szczególnie wskazana dla ciężarnych ze względu na dużą zawartość kwasu foliowego i żelaza. Ponadto, kiełki bardzo dobrze uzupełniają naszą zimową dietę w witaminę C, potas, magnez, witaminę E, które wzmacniają nasz organizm, poprawiają odporność i neutralizują toksyny. Wybierając kiełki dobrze jest, aby pochodziły ze sprawdzonego źródła, bowiem do nasion często dodaje się substancje przeciwpleśniowe, które nie pozostają obojętnie dla naszego organizmu. My zachęcamy, aby spróbować samodzielnej hodowli kiełków! Szczegółowe instrukcje jak założyć taką hodowlę znajdziecie w zakładce „Przepisy”. Katarzyna Maciejewska Dietetyk / Edukator Żywieniowy Moi Drodzy,
Przed nami kilka dni odpoczynku od codzienności, chwila wytchnienia, ale także „innego” jedzenia. Przez Święta będziemy spożywać różne produkty, bardziej tradycyjne lub mniej. Przygotowałam dla Was garść informacji o tym, co wybierać z zastawionego stołu i jak przygotować się do świątecznych posiłków. Wszystko po to, aby na Sylwestra bez problemu zmieścić się w wymarzoną sukienkę :) 1. Przedświąteczne zakupy róbmy z głową. O świątecznych zakupach lepiej pomyśleć już kilka tygodni przed świętami. Ustalmy z rodziną na jakie potrawy mamy ochotę, wspólnie ustalcie listę zakupów. Warto też wcześniej przemyśleć z kim się zobaczymy, kogo odwiedzimy, aby nie powtarzać tych samych potraw. Po co nam dwa rodzaje sernika czy makowców? Czy nie lepiej posmakować jeden kawałek sernika i kawałek makowca? 2. Pamiętajmy o regularnych posiłkach. Bardzo ważne jest, aby posiłki nawet w święta były o stałych porach. Oczywiście nikt nie każe wstawać o 7, żeby zjeść śniadanie. Ale całodniowe posiłki powinniśmy ustalić do pory śniadania. Przerwy między posiłkami w takie dni powinny wynosić około 2-3 godzin. Nie obciążamy wtedy nadmiernie przewodu pokarmowego, dajemy czas na strawienie i reguluje nam się poziom glukozy we krwi. 3. Zamieńmy niezdrowe produkty na te bardziej wartościowe. Taka zamiana przyda nam się nie tylko w święta, ale także na co dzień. To, co łatwo można zamienić podczas przygotowania świątecznych smakołyków, to na pewno rodzaj mąki. Zamiast ciasta z mąki pszennej polecam wykorzystywać mąkę orkiszową. Zawiera ona więcej składników mineralnych, białka oraz błonnika niż tradycyjna mąka tortowa. Co więcej, zmniejsza zapotrzebowanie na insulinę. Z kolei do sałatek zamiast majonezu, można dodać jogurt grecki lub oliwę z oliwek. Zamiast smażonej ryby na Wigilię, polecam upiec ją w folii z dodatkiem przypraw i odrobiną oleju rzepakowego. W zastępstwie śmietany do zupy, dodajmy jogurt naturalny. Zamiast lukrować ciasta, lepiej oprószyć je cukrem pudrem. Używany go wtedy znacznie mniej. 4. Zastąpmy cukier jego zdrowszymi zamiennikami. Niestety zwykły biały cukier nie ma żadnych wartości odżywczych. Warto zastąpić go wybranym słodzikiem, ale naturalnym. Polecam użyć ksylitol, czyli cukier brzozowy lub erytrol. Nie podnoszą poziomu cukru we krwi, nadają się także dla diabetyków. Niestety jednak nie nadają się do ciasta drożdżowego. Warte polecenia są także stewia, cukier kokosowy, syrop daktylowy lub melasa. Charakteryzują je niski indeks glikemiczny, dlatego nie podnoszą poziomu glukozy tak szybko, jak tradycyjny rafinowany cukier. 5. Jeśli czegoś nie zjemy, można to zamrozić. Pamiętajmy, że jeśli nie jesteśmy w stanie zjeść całego przygotowanego jedzenia, nie musimy go jeść aż do Nowego Roku, ale spokojnie większość można zamrozić. Nic się nie stanie, jeśli zamrozimy upieczone mięso czy makowiec. 6. Obok ciasta sięgajmy także po owoce i orzechy. Zamiast sięgać po kolejny kawałek ciasta, lepiej skusić się na owoce, takie jak pomarańcze, mandarynki czy grejpfruty. Mają one dużo mniej cukru i kalorii niż słodkości a więcej błonnika pokarmowego, który stabilizuje nam poziom glukozy. Sięgajmy także po orzechy, które są źródłem zdrowych tłuszczów. Dobrze wpływają na pracę mózgu oraz układ krążenia. 7. Używajmy różnorodnych przypraw. Przyprawy często są niedoceniane. A szkoda, bo pomagają w wielu dolegliwościach (w tym trawiennych). Dodawajmy kminek do kapusty, majeranek do barszczu. Do ciast, pierniczków używajmy cynamon, który obniża poziom cukru. Starajmy się wykorzystywać takie przyprawy jak pieprz, ostrą paprykę, kolendrę, pieprz cayenne, kurkumę, które przyspieszają przemianę materii i spalają tkankę tłuszczową. 8. Jedzmy wszystko, ale z umiarem. Nic tak nie pomoże, jak umiar. Nie przejadajmy się do syta, bo to obciąża nasz przewód pokarmowy. Jesteśmy wówczas senni. Spróbujmy wszystkiego, ale w małych ilościach. Jeśli jednego dnia czegoś nie posmakujemy, na pewno będzie okazja jutro! Starajmy się nie jeść na noc słodkości ani owoców, za to sięgajmy po sałatki i lekkostrawne przysmaki na ciepło. 9. Pamiętajmy o ruchu. Odpowiednia dawka ruchu pomoże nam pozbyć się uczucia ciężkości, nasze jelita się nieco rozruszają po ciągłym siedzeniu przy stole. Możemy wybrać się na długi rodzinny spacer lub na lodowisko. Większość z nich jest otwarta nawet w święta. 10. Cieszmy się przebywaniem razem z rodziną. Pomyślmy, czy w Święta chodzi o to, aby najeść się do syta tak, że nie jesteśmy w stanie się ruszać… Oczywiście nie! Cieszmy się z tego, że możemy pobyć z rodziną, nadrobić tak zwane zaległości, można odwiedzić kogoś, o kim zapomnieliśmy albo pobyć z z taką osobą, dla której nie mamy na co dzień czasu. A może okaże się, że jest ktoś, kto bardzo nas potrzebuje i cieszy się czasem spędzonym z nami? Kochani, spokojnych, radosnych i zdrowych Świąt! Katarzyna Maciejewska Dietetyk / Edukator Żywieniowy Czy bożonarodzeniowe pierniczki już zrobione? Tak, to już ostatni dzwonek na piernikowe szaleństwo w kuchni. Z pewnością używacie do ich przygotowania przyprawę korzenną. Co wchodzi w skład dobrej przyprawy do pierników? A może robicie ją sami? Na prawdę nie jest to trudne. Potrzebujemy cynamon, imbir, goździki, anyż, gałkę muszkatołową, skórkę pomarańczową. Wszystko zmielone łączymy ze sobą i już! Niektórzy dodają także kardamon czy ziele angielskie.
Tak czy inaczej, przyprawę do piernika cenimy przede wszystkim za jej niepowtarzalny aromat oraz rozgrzewające właściwości. A tego jakimi cechami wyróżniają się poszczególne przyprawy, dowiecie się z artykułu. Zacznę od najbardziej popularnego cynamonu. Jest to nic innego, jak kora drzewa cynamonowca. Można znaleźć w postaci proszku lub w laskach. Istnieją dwie odmiany cynamonu - ta najbardziej znana Cassia i bardziej wyrafinowany cynamon cejloński. Zmielony cynamon cejloński jest delikatniejszy w smaku i ma jaśniejszą barwę niż jego chiński kuzyn. Cynamon jest pomocny przy cukrzycy, pomaga bowiem obniżyć poziom glukozy we krwi. Wskazany jest także dla osób z wysokim poziomem cholesterolu oraz chorobami układu krążenia. Cynamon dodaje się najczęściej do dań na słodko, takich jak szarlotka, ryż z jabłkami czy inne desery, ale ja polecam także jako dodatek do kawy oraz dań mięsnych z wykorzystaniem jagnięciny, baraniny, drobiu oraz warzywnych z udziałem dyni i batatów. Doskonale komponuje się z kurkumą, kolendrą, kuminem czy pieprzem czarnym. Wchodzi między innymi w skład indyjskiej przyprawy Garam Masala. Pamiętajmy jednak, że cynamon może działać drażniąco na błony śluzowe przewodu pokarmowego, dlatego nie powinny go używać chorzy z wrzodami żołądka. U małych dzieci cynamon można podać po ukończeniu 1 roku życia. Kolejna przyprawa to goździki, które są po prostu nierozwiniętymi pączkami drzewa tropikalnego, uprawianego głównie na Zanzibarze, Madagaskarze i na indonezyjskich wyspach. Goździki niegdyś stosowano jako środek znieczulający, antyseptyczny oraz pomocny na ból zęba. Właściwości te wynikają z zawartości sporych ilości olejków eterycznych, w tym eugenolu, który znajdziemy także w cynamonie, bazylii i gałce muszkatołowej. Za jego sprawą goździki hamują rozwój drobnoustrojów, pasożytów w przewodzie pokarmowym i pomagają w dolegliwościach trawiennych. Co ciekawe, uznawane są jako afrodyzjak. Goździki najlepiej dodawać do dań z jabłkami, gruszkami, pomarańczami, ale także do wołowiny, wieprzowiny czy baraniny. Nie przesadzajmy jednak z ilością, mogą bowiem zdominować potrawę swoim wyrazistym aromatem. Przyprawa korzenna nie może obyć się bez anyżu. Bardzo dobrze łagodzi dolegliwości trawienne, kolki niemowlęce, wzdęcia, bóle brzucha, działa wiatropędnie i rozkurczowo. Ma swój charakterystyczny wyraźny smak, lekko słodkawy i niezwykły zapach kojarzący się z Bożym Narodzeniem. Stosowany zewnętrznie podobno odstrasza komary i działa odkażająco. Ważnym z punkt widzenia zdrowotnego składnikiem przyprawy piernikowej jest imbir. Jest to bylina, która wytwarza w ziemi grube kłącze, które spożywamy. Imbir można kupić w postaci wysuszonych i zmielonych korzeni lub świeży. Jego właściwości zdrowotne wynikają z zawartości olejków eterycznych i żywic. A jakież to właściwości przypisujemy imbirowi? Działa przeciwwymiotnie, pobudza wydzielanie soków trawiennych i neutralizuje kwasy żołądkowe. Przeprowadzone badania potwierdziły skuteczność imbiru w przypadku objawów choroby lokomocyjnej i u ciężarnych. Kłącze imbiru działa silnie przeciwzapalnie i przeciwbólowo, zmniejsza bóle stawów wpływając ochronnie na chrząstkę stawową. Imbir zarówno świeży, jak i ten w proszku charakteryzuje się właściwościami antyoksydacyjnymi, działając przeciwnowotworowo. Dodatkowo obniża ciśnienie tętnicze, działa przeciwbakteryjnie i przeciwpasożytniczo oraz hamuje syntezę cholesterolu. Gałka muszkatołowa, która dodaje swój aromat w pierniczkach to nic innego jak owoc muszkatołowca. Gałka muszkatołowa zawiera liczne olejki eteryczne, w tym mirystycynę i safol. Okazuje się, że mirystycyna przyjmowana w dużych ilościach powoduje halucynacje, nudności i wymioty. Safrol natomiast może w większych dawkach może być rakotwórczy. Nie mniej jednak ilości tych olejków takie, jak są w gałce muszkatołowej wykazują korzystne działanie zdrowotne. Owoce muszkatołowca działają przeciwnowotworowo, szczególnie w przypadku raka piersi i jelita grubego, a także działają przeciwgrzybiczo, przeciwbakteryjnie. Wzmagają wydzielanie soku żołądkowego oraz są wiatropędne. Ciekawostką jest fakt, że w XIX wieku gałkę muszkatołową wykorzystywano jako środek poronny, a w Londynie działały wówczas „The Nutmeg Ladies”, które przy pomocy gałki dokonywały aborcji. Ale gałka muszkatołowe to zarazem afrodyzjak. Po utarciu lub zmieleniu stosuje się ją jako przyprawę do zup, sosów, sałatek, potraw mięsnych, rybnych i z sera, pasztetów, kiełbas, no i oczywiście do pierników. Zarówno cynamon, imbir, goździki, anyż, jak i gałka muszkatołowa to cenne surowce przyprawowe, które cenimy ze względu na ich walory sensoryczne, jak i zdrowotne. Miłego „pierniczkowania”! Katarzyna Maciejewska Dietetyk / Edukator Żywieniowy Niestety widać już dużymi krokami zbliżającą się zimę, a co za tym idzie ograniczenie asortymentu świeżych warzyw. Aby urozmaicić naszą dietę w produkty wartościowe szczególnie polecam nasiona roślin strączkowych, takie jak groch, fasola, cieciorka, soja czy różne rodzaje soczewicy. Są one bogate w białko, węglowodany złożone, błonnik pokarmowy, oraz wiele witamin i składników mineralnych.
Strączki charakteryzują się wysoką zawartością białka, które to w swojej budowie zbliżone jest do białka pochodzenia zwierzęcego, a więc tego pełnowartościowego. Jest ono szczególnie wskazane dla wegan i wegetarian. Największą zawartością białka wyróżnia się soja i soczewica. Z kolei błonnik zawarty w tych produktach obniża poziom cholesterolu, oczyszcza jelita, pomaga w walce z zaparciami. Dzięki dużej zawartości węglowodanów złożonych, strączki są wskazane dla cukrzyków, ponieważ mają niski indeks glikemiczny i stabilizują poziom glikemii. Nasiona roślin strączkowych są także źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych, które poprawiają nasz profil lipidowy. Najwięcej tłuszczu zawiera soja, może być to nawet 30%. Fosfolipidy zawarte w soi regenerują błony, działają antyoksydacyjnie i poprawiają pracę wątroby. Soja jest również źródłem lecytyny, która poprawia pamięć i koncentrację, a także witaminy E, witamin z grupy B, krzemu, siarki, magnezu i wapnia. Spożywając soję pamiętajmy, aby wybierać tą z upraw ekologicznych. Mamy wtedy pewność, że jest to produkt niemodyfikowany genetycznie. A niestety soja jest produktem najczęściej modyfikowanym genetycznie. Strączki zawierają mnóstwo składników mineralnych, wśród których najważniejsze to wapń, magnez, żelazo, fosfor, potas a także jod. Obniżają ciśnienie tętnicze krwi, wzmacniają kości, poprawiają trawienie, odkwaszają organizm - to właśnie ze względu na ich liczne właściwości zdrowotne ONZ ogłosiło rok 2016 międzynarodowym rokiem roślin strączkowych. W naszym jadłospisie strączki powinny pojawić się chociaż raz w tygodniu - mogą być dodatkiem do zupy, dania jednogarnkowego, mogą być w formie kotlecików czy past do kanapek. Pomysłów na strączki jest całe mnóstwo! Jednak czy strączki są dla każdego? Oczywiście NIE. Z pewnością powinny na nie uważać osoby z wrażliwym przewodem pokarmowym, wrzodami żołądka, refluksem, będący na diecie lekkostrawnej, cierpiący na zespół jelita drażliwego. Uważajmy także u dzieci i nie podawajmy ich u maluchów do 3 roku życia. Niestety nasiona roślin strączkowych zawierają w sobie substancje, które powodują dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego. Jednak dodając do nich przyprawy, takie jak majeranek, kminek, kolendrę, oregano czy bazylię ułatwiamy ich trawienie. Pamiętajmy także o moczeniu nasion przed gotowaniem a wtedy możemy cieszyć się ich smakiem i rozgrzewać w zimowe dni! Katarzyna Maciejewska Dietetyk / Edukator Żywieniowy Tak, tak do brzuszka! Warto, żeby gruszki wpadały do naszego brzuszka jak najczęściej, zwłaszcza teraz, gdy asortyment krajowych owoców jest już mocno ograniczony. Poznajcie właściwości gruszek.
Gruszki zasobne są w wiele witamin, składników mineralnych, błonnik, kwasy owocowe i olejki eteryczne. Dojrzałe gruszki polecane są szczególnie osobom mających kłopoty z zaparciami, zawierają bowiem duże ilości błonnika pokarmowego i pektyn, które pomagają usuwać resztki pokarmowe. Gruszki od dawien dawna wykorzystuje się przy nudnościach, gorączce i przeziębieniu. To, co wyróżnia gruszki spośród innych owoców to fakt, iż są źródłem jodu. Jest to ważne dla osób z niedoczynnością tarczycy oraz mieszkających z daleka od klimatu morskiego. Jod jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania tarczycy, wpływa na układ nerwowy oraz pomaga zachować zdrową skórę. Ponadto gruszki zawierają spore ilości potasu, który jest niezbędny dla sportowców i chorujących na nadciśnienie tętnicze. Gruszki polecane są w okresie wytężonej pracy umysłowej, dla studentów w czasie sesji i uczniów. Zawierają bowiem bor, który pobudza mózg do pracy i poprawia koncentrację. Bor zapobiega też ubytkom wapnia z kości, co jest szczególnie ważne u dzieci i osób starszych. Przetarte gruszki są lekkostrawne, dlatego włączamy je w diecie niemowląt już od 5 miesiąca. Sięgajmy zatem po nasze rodzime owoce, pełne zdrowia i witamin! Katarzyna Maciejewska Dietetyk / Edukator Żywieniowy Tak, tak. Niektórzy z Was zapewne słyszeli o egzotycznym zbożu pochodzącym z Ameryki Południowej o nazwie amarantus i zastanawiali się czym to się właściwie je? Amarantus jest coraz bardziej popularny w Polsce i przyjął się u nas pod nazwą szarłat ze względu na swoje szkarłatne kwiaty. To bardzo odżywczy gatunek zboża, lekkostrawny i w dodatku bezglutenowy! Ale po kolei. Ojczyzną amarantusa jest Ameryka Południowa, uprawiali go już Aztekowie, Inkowie i Majowie około 4000 lat przed naszą erą. Był przez nich wykorzystywany do krwawych obrzędów pogańskich, prawdopodobnie dlatego jego uprawa została zakazana przez przybyszów z Europy. Amarantus jednak dobrze rośnie nawet w trudnych warunków i tak przerwał w wysokich górach Ameryki. Dotarł do Europy jako roślina ozdobna a dopiero w XX wieku zaczęto wykorzystywać go w kuchni i tak dzisiaj przechodzi swój renesans. Szarłat to doskonałe źródło białka pochodzenia roślinnego. Idealnie nadaje się dla wegetarian ze względu na komplet aminokwasów i dużą zawartość żelaza. Ponadto cechuje się sporą zawartością wapnia, magnezu, witamin antyoksydacyjnych oraz witamin z grupy B. Amarantus jest zbożem bezglutenowym, toteż bez obaw mogą go spożywać osoby z celiakią. Kupując go jednak pamiętajmy, żeby był oznaczony przekreślonym kłosem. Amarantus, podobnie jak proso, jest lekkostrawny, toteż doskonale nadaje się dla dzieci, sportowców i osób będących na diecie lekkostrawnej. Ale amarantus to również źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych, w tym skwalenu, który wykazuje silne działanie obniżające poziom cholesterolu. Działa przeciwmiażdżycowo, ochronnie na układ krążenia, poprawia odporność organizmu i odtruwa z toksyn. Na sklepowej półce amarantus znajdziemy pod kilkoma postaciami. Po pierwsze w ofercie są ziarna, które stosujemy zamiast kaszy do dań obiadowych. Są też płatki amarantusowe, które dodaje się do mleka zamiast tradycyjnej owsianki. Natomiast do ciasta czy naleśników możemy dodawać mąkę amarantusową, która charakteryzuje się lekko orzechowym smakiem. I jest jeszcze amarantus ekspandowany, czyli tak zwany „popping”, który jest leciutki, przez co jest doskonałym dodatkiem do koktajli, do ciasteczek czy do posypania sałatki. Katarzyna Maciejewska Dietetyk / Edukator Żywieniowy |
Archiwa
Maj 2017
Kategorie
Wszystkie
|